sobota, 19 października 2013

Uwaga! Żyję!

Cześć, cześć, cześć:)
Jej, szczerze?
Dziś mi się przypomniało o blogu!
Mam nadzieję, że jakoś to znowu rozkręcę.
Ostatni post -styczeń...
Aha.
No to luty:
Co działo się w lutym? Nie pamiętam.
Marzec:
Nie pamiętam.
Kwiecień:
Były święta -wolne.
Maj:
Majówka.
Czerwiec:
Koniec roku!
Lipiec, sierpień -wakacje:)
Cudowny czas. Mogę Wam powiedzieć, że tak emocjonujących wakacji jeszcze nie miałam. Zaczęło się od wyjazdu 3 tygodnie w góry w ramach oazy. Wspaniali ludzie i wspaniały czas:) Później sobie wróciłam na jeden dzień i pojechałam do Grecji. A co! To akurat były psychiczne kolonie, bo nauczycielki były zdecydowanie nadopiekuńcze i niczego nie pozwalały. Kiedy się zorientowały, że cały pokój z góry -czyli mój i dziewczyn, wychodzi w nocy i wraca nad ranem, zaczęły nas pilnować:P Śmiesznie było! Później wróciłam i miałam mieć pół sierpnia wolnego -do pielgrzymki. Jednak wyszło na to, że poznałam chłopaka w lipcu i zaprosił mnie na wesele jego brata. W efekcie spędziłam tam z nim tydzień i jego rodzeństwem w domu rodziny panny młodej i jej samej. W efekcie dzisiejszym z nim nie rozmawiam. Cóż, mam naukę. A moja pielgrzymka? Haha. Była bardziej jadąca niż idąca, bo miałam tyle kłopotów ze zdrowiem tam, że szok.
Wrzesień:
Szkoła.
Serio?
NIE!
Przedłużyłam sobie wakacje jadąc na rekolekcje 7-16.09. Trochę dużo (logiczny zwrot) mam zaległości, ale co tam... Czas NAJREWELACYJNIEJSZY:) Nigdy tak super nie było! Mam nowych super, naprawdę super ludzi na swojej drodze, którzy kochają mnie taką, jaką jestem, a ja ich:)
Zżyłam się z Warszawą, bo pod nią było miejsce, gdzie odbywały się rekolekcje i kiedy do nich wszystkich jeżdżę czuję się jak u siebie. No, jak Bóg da i się wszystko uda za rok już będę u siebie -zaczęło mnie ciągnąć do tej Warszawy nieubłaganie:) Mam nadzieję, że tak się stanie!
No i to na tyle.
Patrząc na to, jakie notki pisałam czasami Wam, a jaką napisałam teraz z tylu miesięcy to się dziwię;D Zwykle gadatliwa jestem i jest dużo do mówienia. Jakbym miała opowiedzieć na żywo to pewnie pół dnia by mi było mało, a jak się pisze to jakoś inaczej.
Ściskam!
Mam nadzieję że jakiś odzew -chociaż 1 komentarz się pojawi.
PAMIĘTAJCIE O MNIE, ŻYJĘ I PISZĘ:D
Na dziś: Wake me up -kocham!

niedziela, 20 stycznia 2013

Live is Life;)


Wiecie, ten tydzień był jakiś... no, jakiś taki!
Ważne, że zaczyna się nowy, bo w końcu:
"Każdy przecież początek to tylko ciąg dalszy,
a księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie."
-Tak, tak, tak, W.Szymborska;)
Kocham poezję! Kocham też pisać.
O, podzielę się z Wami jednym z moich wierszy:
Przeszłość
Chmury na niebie,
słońce rzuca promienie,
a ja patrzę wprost przed siebie.
Wtedy wracają wspomnienia
i chęć przypomnienia,
tamtych słonecznych chwil,
które dawno odeszły w cień.
I gdybym mogła cofnąć czas
o te parę ładnych lat,
zrobiłabym wtedy wszystko
by ,,dzisiaj'' się odmieniło.

Tak napisałam, go kiedyś i tak już został
w zeszycie przepełnionym wszelakimi innymi.
Co u mnie?
Stabilnie...
Dobrze, że chociaż semestr się skończył;D
No, albo i nie, bo znowu trzeba się staraaać:P
Jutro szkoła!
Uwielbiam to uczucie w niedzielny wieczór.
Ale nic nie poradzimy na nasze losy;)
Live is Life...

A teraz idę się ogarnąć i spać;)
Dobrej nocy!






wtorek, 8 stycznia 2013

Nie ogarniam!

Przepraszam Was za to całe zaniedbanie bloga -minęły ponad dwa miesiące od mojego poprzedniego napisania! Ale... ale ja już nie ogarniam! Nie ogarniam caaałego swojego życia -ostatnimi czasy tyle się narobiło, że naprawdę ciężko mi było cokolwiek napisać... Jednak najważniejsze, że w końcu się zebrałam i to robię:) Na pewno w ferie zimowe się poprawię;> Aczkolwiek zacznę już teraz! 

Takim oczom nie wybaczycie?;)

No to co?

Listopad był szalony -będę pisała o tym, co dobre, bo złego chyba każdy z nas ma już wystarczająco w swoim życiu... Szczerze mówiąc mam wrażanie jakby listopad był odległą przeszłością! Tyle się działo, że już nawet nie pamiętam dokładnie "jak? co? konkretnie?", bo był na wariackich papierach. Głównie chyba przez to, że mnóstwo moich dobrych znajomych miało urodziny i to mnie strasznie wybiło z codziennego życia. Ponadto miałam kilka szpitalnych wizyt, uczenia się -jak zawsze i wszystkiego ogrom!



Co do listopada...świetny film:)


Grudzień... Magia świąt opętała wszystko i wszystkich! Kiedy miałam kupować prezenty świąteczne, a raczej materiały do ich zrobienia, myślałam, że nogi wrosną mi w tyłek! Wydaję mi się, że dla większości ludzi święta opierają się na jedzeniu, wypiciu, spotkania z rodziną... I to naprawdę dobrze, ale... chyba tak mało naprawdę dostrzega moc tych świąt. To, że Mały Jezus rodzi się po to, aby nas zbawić, aby być dla nas, aby być... po prostu ZAWSZE być. Chociaż święta w mojej rodzinie nie są takimi, jakie chciałabym mieć -będę miała wymarzone święta, gdy założę własną rodzinę, a wierzę, że będą ją miała, to i tak były dobre. Miałam dużo czasu dla siebie, dużo na myślenie. Chociaż trochę mi się w życiu uzbierało i póki co muszę się komuś wygadać, taaak;) W ogóle Pasterka była taka czadowa -tzn. przed nią było kolędowanie i generalnie, gdy weszłam do Kościoła to zostałam zawołana do śpiewania (pomińmy fakt, że musiałam siedzieć tyłem do Ołtarza, aby być przodem do mikrofonu i było mi trochę głupio) i to śpiewanie kolęd było takie nieziemskie, a ludzie, którzy tam byli, mieli w oczach taką nadzieję i radość, że aż od nich wszystkich tym raziło (to akurat był plus siedzenia przodem do nich)



Pamiętajcie o tym Kochani;)


Sylwester? Wybawiłam się. Jak wyszłam 31.12 z domu około 13:00, tak wróciłam 1.01 o 14:30! Ogólnie pomagałam w organizacji tej zabawy -była na takiej dużej salce w tematyce "Wehikuł Czasu" -ja byłam hipiską;D A w Nowy Rok odespałam, przeszłam się, spotkałam jeszcze po południu, a jak wróciłam do domu to oczywiście facebook i te sprawy:D
Życzę Wam wspaniałego roku 2013!;)



OF KORS!


Ja mam listę postanowień-marzeń, które zrealizuję, a co! 
Zostałam zainspirowana tym pomysłem, więc też taką listę stworzyłam, widzę teraz co naprawdę jest dla mnie ważne i czego pragnie moje serce:)


Ogólnie to byłam na Hobbicie -REWELACJA, jak ja kocham Tolkiena! Co prawda było kilka nieścisłości z książką, ale niemniej jednak wspaniała ekranizacja i już czekam na kolejną część!;D



W ogóle Radagast i jego króliki z Rhosgobel wymiatają!


Oglądaliście? Jak Wasze wrażenia?
A przede wszystkim co u Was?
Mam nadzieję, że Wasze zainteresowanie blogiem nie oklapnie przez moje zaniedbanie;)


Ściskam mocno radosnym sercem!!!:)